Podsumowanie:
W trakcie historii zrobiliśmy jako ludzie cywilizacji zachodniej z Chrześcijaństwa religię symboli, religię duchowych ludzi, religię władzy, religię budynków, religię 1000 kartek w czarnej okładce, religię biznesu, religię doskonałego poznania… itd. – to zostało przyjęte jako chrześcijaństwo… i cała symbolizacja itd. to nic innego jak próba wytłumaczenia, wyjaśnienia, dlaczego to co się działo w czasach Jezusa nie działa dziś… to także sposób w jaki można wykorzystać chrześcijaństwo do realizacji swoich 'patologicznych’ celów.
Podczas gdy Chrześcijaństwo to wogóle nie jest religią, mamy się po prostu zbliżyć do Boga i go przeżyć. Bóg działa z powodu łaski i wiary tu i teraz.
Chrześcijaństwo to nie drewniany krzyż, ani też nie papierową książką… Chrześcijaństwo to żyjący wierzący, będący żywymi listami Chrystusa do świata.
Symbolizacja i wyjaśnianie naukowe Bibli
Tak jak ewolucyjne stworzenie świata i życia jakoś pożeniono z biblią… tak poprzez 'naukę’ dowiedziałem się ze więcej opisów z bibli ’jest’ symbolicznych:
- Na religii w liceum ksiądz przyniósł rewelacje że cuda, które były opisane u Mojżesza można wytłumaczyć naukowo… Nauka typu: że laska zamieniająca się w węża to jakiś ta gatunek węża z 'efektem paraliżu’… krzak palący się to krzak dyptam (wytwarza lotny eteryczny olejek, który może zapalić się w czasie upalnego dnia) itd. znaleźli wytłumaczenie praktycznie na wszystko…
- Kiedyś w kościele luterańskim usłyszałem kazanie na którym ksiądz (pastor czy jak go tam zwą) dał nam nowe wyjaśnienie (przypuszczenie) rozmnożenia chleba przez Jezusa: Jakoby to mogło być – nie tyle cudowne rozmnożenie chleba, co rozmnożenie chleba przez otwarcie serc… Gdy ludzie zobaczyli, że chłopiec podzielił się swoim jedzeniem – otworzyły im się serca i sami zaczęli się dzielić tym co mieli ze sobą. W ten sposób chleb się rozmnożył…
- Więcej takich wyjaśnień znajdziesz w różnych religijnych publikacjach, przykładowo ostatnio kilka takowych znalazłem w przypisach w tzw. Bibli Paulistów – swoją drogą świetne tłumaczenie, ale przypisy czasem rozbrajają… kreatywnością.
Gdy jednak otwiera się biblie i czyta całość odkrywa się, że te wyjaśnienia w większości nie mają sensu… np. Krzak u Mojżesza rzeczywiście się palił… ale ten był inny bo palił się i nie gasł, dlatego zwracał uwagę; wspomniane rozmnożenie chleba – fajnie to brzmi – otwarcie serc… i podzielenie się chlebem… tylko problem pojawia się kilka linijek dalej… gdy apostołowie (specjalnie?) zapomnieli chleba… i bali się że Jezus ich oskarża o to że 'cudu żądają’… kto ma te serca otworzyć jak dookoła nie ma nikogo…
Kto i dlaczego poświęcił tyle energii by zdewaluować cuda z Bibli i zrobić z nich symboliczne opisy?
Zaczęło się już dosyć dawno… chrześcijaństwo to nie religia, to wiara i wspólnota z Bogiem… ale ktoś z tego zrobił religię. Nie da się nikogo na siłę nawrócić, nie da się kogoś na siłę przekonać, zmanipulować by został chrześcijaninem… nie da się w ten sposób. A jednak… ktoś to zrobił…
Wprowadzenie Chrześcijaństwa jako religii państwowej – powszechnej równało się z tym, że trzeba było tą wiarę w Boga, tą relację z Bogiem jakoś wytłumaczyć ludziom dookoła… i tak zaczęło się całe tłumaczenie – symbolizowanie… powstała cała masa ludzie nienawróconych, nie znających Boga, a jedynie wiedzących o Bogu i wiedzących że to jest jedyna słuszna religia. Nie twierdzę, że wśród tych ludzie nie znajdą się Chrześcijanie, pewnie się znajdą… ale większość umie poprostu ładnie teologicznie mówić o Bogu… no to mówmy…
Później jak już sytuacja była ustabilizowana, pojawił się kolejny wątek… tym razem historia zakonu Jezuitów. Nie wiem jak współcześnie ten zakon działa – bardzo lubię tych ludzi – pracują tam naprawdę wartościowe jednostki. W każdym razie, historycznie ten zakład pracy to było dosyć ciekawe i warte przyjrzenia się bliżej zjawisko:
- Mamy wystąpienie Lutra i powrót ludzi do czytania Biblii… powrót do wiary bardziej biblijnej…
- Dostęp do Bibli i protestantyzm to zagrożenie dla władzy papieskiej…
- Powstaje zakon Jezuitów – którego zadaniem jest ochrona władzy papieskiej*..
- Zakon początkowo tępi przekłady biblii… która jest dla tej władzy zagrożeniem.
- Okazuje się, że nie da się tendencji do tłumaczenia Bibli na języki narodowe powstrzymać… sami więc zaczynają ją tłumaczyć po swojemu.
- Kontrola nad tłumaczeniem to jednak za mało… pozostaje jeszcze kwestia interpretacji jej treści… a na tą można mieć wpływ poprzez odpowiednie wyedukowanie…
- Wykonując zadanie statutowe (ochrona władzy papieskiej) biorą się za edukacje… zakładają szkoły… uniwersytety… dostają się do innych szkół...** Skoro nie da się rozprzestrzeniania Bibli powstrzymać, trzeba obalić ją poprzez naukową symbolizację treści w niej zawartych . To można zrobić odpowiednio nadając ton rozwoju tzw. 'inteligencji’, odpowiednio kreując 'naukę’.
Myśleli, że kto ma dostęp do edukacji – ten ma władzę… od tego zginęli…
Niestety biblia okazała się ponownie prawdziwa: czym wojujesz od tego zginiesz… wojowali 'nauką’ aby zachować władzę papieską… a ta 'nauka’ doprowadziła do powstania teorii ewolucji i wyzwolenia się spod władzy papieskiej. Żeby jakoś załatać dziurę powstała zatem koncepcja – zlepek – wedle, której jednak da się połączyć dwa opisy stworzenia biblijny i ewolucyjny.
*Co wspólnego ma ochrona władzy papieskiej – cel powstania zakonu Jezuitów z zakładaniem szkół, uniwersytetów, kontrolą tłumaczeń bibli itd? Zakon powstał przecież do ochraniania władzy papieskiej a znany jest z tego, że Jezuci to wybitni naukowcy… a nie obrońcy papiestwa… a może przez jedno robili drugie?
**Od tej pory co naukowiec powie to prawda objawiona… pytanie tylko, który lepszy amerykański czy radziecki? Wcześniej monopol na prawdę objawioną mieli ludzie religijni.. W bibli jest jeden dobry tekst na ten temat: ’Przeklęty człowiek który polega na człowieku…’ – zarówno naukowiec jak i człowiek religijny pachnie mi człowiekiem…
Wpływ wieku oświecenia… i patologicznego (wyrywkowego) rozumienia bibli
Oberwało się Jezuitom, ale to ogólnie o wpływ tzw. oświecenia chodzi. Wiek rozumu obiecywał przynieść światu dobrobyt poprzez uwolnienie świata od przesądów i religijnych dogmatów. Zaczęto budować życie na podstawie wiedzy, teologowie chcieli uczynić po prostu nauczanie chrześcijańskie bardziej strawne dla racjonalistów, kościół się na to godził, a nawet ku temu przychylał. Trzeba zrozumieć – kościół nosił przeszłość całej działalności inkwizycji, i oporu wobec wiedzy – problemy mieli Galilieusz, Kopernik itd…
Teraz rozumne chrześcijaństwo miało uleczyć wszystkie rany… powstałe w skutek bezrozumnego skupiania się na fragmentach bibli i wykorzystywania ich do szerzenia swoich 'patologii’.
Uczeni nie tylko Jezuici, ale też teologowie protestanccy byli i niektórzy nadal skupieni na formułowaniu chrześcijaństwa możliwego do zaakceptowania dla ludzi myślących racjonalnie. Jezus stał się po prostu autorytetem moralnym i nauczycielem. Wierzenie w Chrystusa oznaczało (i dla wielu dziś oznacza), że istniała taka historyczna postać, która reprezentuje to co w człowieku najlepsze i najbardziej światłe. Co ze zbawieniem niestety niewiele ma wspólnego…
Doprowadziło to nawet do takich 'patologii’ jak kojarzenie przegranej państwa niemieckiego w pierwszej wojnie światowej do śmierci Jezusa (idealnego człowieka z idealnej rasy – komuś coś przypomina?) – że niby to Niemcy umarły z rąk żydowskich, jak Jezus… ale teraz miały powstać… historia dalej dobrze znana (to niestety nie są żarty! tak było!).
Zresztą nie szukać daleko do dziś biblia jest często wykorzystywana w prywatnych celach nie radzenia sobie ze swoimi 'patologiami’, np. do poniżania kobiet i traktowanie tej połowy społeczeństwa jako gorszy sort, co jest najczęściej tylko głęboko zintegrowanym strachem przed nimi.
Owocem takiego postrzegania bibli przez przedstawicieli różnych religii opierających się na niej, jest niewłaściwe postrzeganie Boga. Bóg jest rozumiany i pojmowany przez patologiczne – wyrywkowe przedstawianie go przez ludzi religijnych (wykorzystujących biblie, Boga do swoich prywatnych celów, ucieczki od traum, patologii, grzechów itd.). Przyjęcie więc świadomości o tym że Bóg stworzył świat, jest więc emocjonalnie i rozumowo pojmowane jako przyjecie czegoś co jest realizacją czyichś ludzkich celów. Co rozumiem jest bez sensu… i głupotą…
Problem jedynie w tym że Bóg przedstawiony w Bibli jest inny niż wielu się wydaje, biblia to przede wszystkim księga mająca za zadanie badać nasze serce i zamieniać je w tzw. mięsiste… objawiać nam prawdy o zbawieniu, i prawdziwym życiu. Czy czytałaś/eś kiedyś w ten sposób biblie, aby przeglądać się w niej jak w lustrze?
Dlaczego symboliczne/ teologiczne/ naukowe/ patologiczne (wyrywkowe) znaczenie bibli jest dla ludzi atrakcyjniejsze niż dosłowne?
I na otrzeźwienie umysłu piosenka – koniec ze zwalaniem na kogokolwiek, dopóki najpierw nie zwalisz na siebie 😉 Oberwało się Jezuitom – sorki, prawda niestety taka, że gdyby większej ilości ludzi nie opłacało się 'obalić’ istnienie żywego Boga.. nie mieli by co robić… dlaczego jako ludzie nie chcemy żywego Boga?